Park

Slayd

Pieczarka

<Rozkochuje się w cieple jego ciała. Czuje, jak rozchodzi sie ono po całym jej ciele.
Obejmuje dłońmi pysk smoka. Przytula się do niego.>
Slayd...?
To cudowne, nieprawdaż?

Slayd

też mi się podoba, tylko bedzie problem kiedy podrośnie <mówi chłopak patrząc jak smokowi podobają się pieszczoty>

Pieczarka

Podrośnie?
<Pieści smoka za czymś, na kształt uszu.
To on może być większy?
<Przesuwa dłonią po jego spuszczonym łbie. Wtula się w niego>

Slayd

no tak, narazie ma metr długości i pół metra wysokości, ale smoki rosną do kilku metrów wysokości i do Kilkunastu długości <odpowiada chłopak> więc jak urośnie nie bedzie miejsca w pokoju <uśmiecha się>

Pieczarka

<Uśmiecha się do Slayda.
Wtula się jeszcze mocniej w ciepłe ciało smoka>
***
<Obserwuje jak smok rytmicznie uderza ogonem o trawę.>

Slayd

Pieczarka

<Przytula twarz do smoczego pyska>
Zaraz wrócę!
<Podchodzi do Slayda, siedzącego na brzegu sadzawki. Siada obok niego>

Slayd

<chłopak rzuca kamyki do oczka, po czy zauważa jak siada obok niego pieczarka, lecz nic nie mówi tylko się uśmiecha>

Pieczarka

<Przygląda się, jak wrzuca do wody kamienie. Bierze do ręki otoczaka, uśmiacha się szerzej.
Kamień przebija gładką taflę wody.>
***
<Smok podchodzi od tyłu do Slayda.>

Slayd

<slayd'owi udała się wykonać żabka, nie usłyszał smoka skradającego ku niemu>

Pieczarka

<Zdejmuje sandałki i wchodzi do sadzawki. Chłodna woda obmywa jej nogi. Usmiecha się.
Patrzy to na Slayda, to na smoka>
Slayd...?
Chodź, jest całkiem przyjemnie!

Slayd

<slayd wstał lecz mowił> nie, dziękuje <ale smok miał inne plany, więc podszedł jeszcze bliżej od tyłu do Slayda i popchnął go do sadzawki, a chłopak wylądował w wodzie>

Pieczarka

<Usmiecha się.>
Dziękuję!
<Ochlapuje Slayda wodą. Śmieje się.>
A nie mówiłam, ze jest przyjemnie?

Gość

<faktycznie, woda była przyjemna> owszem miła jest < po czym on ochlapał Pieczarkę, a smok tylko się położył kłębek i obserwował ich>